W drodze na Sylwestra godzina około 15.30.......robiło się już zimno i bardzo mroźnie, ale jeszcze do wytrzymania
, a gdzie tu jeszcze do godziny około 3.00 rano
.
Widziałam po blogach kulinarnych - propozycje dań na sylwestra, albo wpisy podsumowujące miniony rok!
Co do mnie nie lubię tego szumu wokół nocy sylwestrowej. Dla mnie to jest noc jak wiele innych w roku. Jest przecież wiele fajniejszych nocy w roku według mnie niż ta sylwestrowa! Podsumowania są nie dla mnie. Ale z jednej strony się cieszę, że ten rok dla nas się skończył, bo nie był on miłym rokiem. Był to rok strat i pożegnań (bliskie osoby odchodziły z tego świata......a to nigdy nie jest łatwe, ale taka jest kolei rzeczy....).
W minionym roku noc sylwestrową spędziliśmy w Bieszczadach....w tym roku na naszym Śląsku. Postanowiliśmy dorobić do domowego budżetu i pracowaliśmy w ochronie przy imprezie masowej jaką był sylwester z Polsatem w Katowicach.
Ja w pracy stałam na wejściu ("klepanka" czyli sprawdzanie czy pod kurtkami panie nic nie wnoszą i sprawdzanie torebek i toreb itd.), a mój Pan stał pod samą sceną.
Oj, oj jak zwykle to co jest promowane, tak jak w tym zwiastunie, w rzeczywistości to wszystko tak nie wygląda. Stałam na wejściu spory kawałek od sceny i nagłośnienie imprezy było do niczego........nawet mój Pan stojąc pod samą sceną, stwierdził, że na zwykłej wiejskiej imprezie nagłośnienie jest lepsze
. Napiszę, że małym szczegółem była zaczynająca się palić scena, z której sypały się iskry 
Co do koncertu, nudno drętwo i nijako......ale ja tam poszłam do pracy, w innym wypadku wołami by mnie na taki koncert nie wyciągnięto
. Po prostu lubię ciszę, spokój i inne sposoby spędzania czasu. Nie lubię spędów, tłoku, hałasu.....
Nie lubię też muzyki robionej dla mas, byle było rytmicznie, bez duszy, charakteru!
Myślę, że czasem urodziłam się nie w tym miejscu i czasie....
Ja w pracy stałam na wejściu ("klepanka" czyli sprawdzanie czy pod kurtkami panie nic nie wnoszą i sprawdzanie torebek i toreb itd.), a mój Pan stał pod samą sceną.
Oj, oj jak zwykle to co jest promowane, tak jak w tym zwiastunie, w rzeczywistości to wszystko tak nie wygląda. Stałam na wejściu spory kawałek od sceny i nagłośnienie imprezy było do niczego........nawet mój Pan stojąc pod samą sceną, stwierdził, że na zwykłej wiejskiej imprezie nagłośnienie jest lepsze
Co do koncertu, nudno drętwo i nijako......ale ja tam poszłam do pracy, w innym wypadku wołami by mnie na taki koncert nie wyciągnięto
Nie lubię też muzyki robionej dla mas, byle było rytmicznie, bez duszy, charakteru!
Myślę, że czasem urodziłam się nie w tym miejscu i czasie....
W nocy było około -10°C , a nad ranem jak wracaliśmy około
-15°C , zawsze trudniej znoszę temperatury na minusie, niż te bardzo wysokie na plusie. Organizm jednak zawsze daje sobie radę wszystko zależy od nastawienia
. Jednak napiszę okropnie zmarzłam!
Degustacja wina musującego, po odespanej nocy......
Jak to bywa na imprezach masowych: nie wolno wnosić m.in. alkoholu, materiałów wybuchowych, ostrych narzędzi, szkła (a pewne panie miały w torebce nawet szklanki, żeby napić się z nich alkoholu "damy" z gwinta nie piją), perfum w szklanych opakowaniach, jedzenia i picia (tym razem też, ale to zależy od organizatora i regulaminu). Osoba wchodząca na imprezę masową zgadza się na regulamin, albo wychodzi z terenu imprezy.
Poniżej moje zdobyczne (stałam na drugim bramce), na pierwszej stały osoby z wykrywaczami metali, tam więcej było rekfirowane.
Tyle zdobycznego zdążyłam wrzucić do mojego pojemnego plecaka przy tak ogromnej rotacji ludzi, takim ruchu.....Byłam szybsza niż inni pracownicy ochrony, stojącymi na mojej bramce . Bo jak nie zarekfiruje sobie zdobycznego ochrona - to zabierają sobie zdobycze panowie z firmy sprzątającej.
Wina musującego z nie najwyższej półki......Ale ja blogerka kulinarna czyli kulinarka, zdegustuje sobie, wina musujące z niższej półki i ocenię.
1. Dorato bianco - wino musujące, zazwyczaj pijane na weselach czy w noc sylwestrową. Często eksponuje się je w okolicy sylwestra w supermarketach. Mam wrażenie, że dorato to taka klasyka polskiego wina musującego. Lekkie, słodkie, orzeźwiające.
Cena, a smak tego wina! żadna rewelacja w stosunku do tańszych win musujących.
3. Sowietskoje Igristoje - to wino spotkamy począwszy od wielkich dyskontów, po wiejskie czy małe sklepiki. Mnie trudno ocenić to wino bo mam do niego sentyment (wino pite na naszej pierwszej randce z moim Panem - cena była wtedy przystępna jak na nasze studenckie kieszenie
), a piliśmy go bo poznaliśmy się po sylwestrze i w osiedlowym sklepiku była nawet na nie promocja!
Jak na swoją niziutką cenę dobre wino musujące, nie cuchnie, jest lekkie, słodkie, z lekkimi bąbelkami.
2 i 4. Cin & cin Spumante Bianco Semi Dolce - Oba wina Cin & cin były takie same, jedynie różniły się butelką). W tym przypadku zasugerowałam się marką, że to wino będzie dobre i takie było. To Cin & cin jest półsłodkie, nam smakowało. Były bąbelki, orzeźwiało, było delikatne w smaku, ale nie takie słodkie w porównaniu z innymi.
5. Michael Angelo - to wino wybrałam w gości na noworoczny wieczorny toast. Słodkie, lekkie - smakowało, wydaje mi się że jedno z lepszych ( z tych win)
.
6. Warka Perry - na pewno najgorsze z tych wszystkich, smakuje jak gazowana oranżada. Podobne w smaku do cydru. Zawarość alkoholu 4,5 %).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz