Na ten film chciałam iść, przygotowałam się do niego czytając informacje o pułkowniku Kuklińskim oraz książkę "Mój przyjaciel zdrajca" Marii Nurowskiej.
Później wybierałam się do kina na seans, ale zanim to nastąpiło miały miejsce wydarzenia na Ukrainie i Krymie (to są realne wydarzenia) i to dzieje się obecnie. W XXI wieku, takie wydarzenia nie powinny mieć miejsca!!!! Rosja ma zapędy totalitarne i zawsze je miała, do tego zawsze chciała mieć władzę nad całym światem. Po wydarzeniach do których doszło na Ukrainie, Polska może być kolejna....
Patrząc na film przez pryzmat ostatnich wydarzeń stawiają one film w innym świetle, a historia Kuklińskiego nabiera innego znaczenia.
"Jack Stong" nie jest żadną lekcją historii - choć na początku są podane informacje, wydarzenia, na których oparty jest film. Pasikowski nie pyta czy Kukliński to zdrajca, patriota czy bohater. Dla mnie jest to na plus filmu.
W polskim kinie brakuje filmów szpiegowskich i thrillerów. Patrząc na film pod kątem gatunku, nie musimy się za ten film wstydzić.
Film jest o życiu rodzinnym, zawodowym pułkownika oraz o pierwszych kontaktach z amerykańskimi służbami bezpieczeństwa.
Film to historia Ryszarda Kuklińskiego (pułkownika Ludowego Wojska Polskiego), który zdecydował się na współpracę z CIA (akcja w filmie zaczyna się rozkręcać, właśnie gdy Kukliński zaczyna współpracę z CIA).
Na czym polegała współpraca ? Pułkownik przekazywał informacje amerykańskiemu wywiadowi ściśle tajne informacje (niezliczoną ilość) na temat Układu Warszawskiego, skutkiem czego było uznanie go za zdrajcę narodu. Reżyser tak przedstawił przekazywanie informacji przez Kuklińskiego Amerykanom, że widz ma odnieść wrażenie, że to pułkownik decydował co przekazywał i nie były one wyciągane z niego na siłę. Jednak cena przekazywania informacji była ogromna - mógł przypłacić wszystko życiem, ukrywanie wszystkiego przed żoną czy konflikt z synami.
Na początku filmu jest scena która zapada w pamięć. wprowadza ona widza w realia zimnej wojny - Sowieci wrzucają do pieca hutniczego, żywcem rzekomego zdrajcę narodu.
Mnie film rozczarował, mógł być znacznie lepszy. Główny bohater grany przez Marcina Dorocińskiego - dobrze zagrany, świetna charakteryzacja postaci) - ale postać mogłaby być żywsza, bardziej wiarygodna, bardziej prawdziwa.
Jeśli ktoś liczył, że film będzie kontrowersyjny i tak samo zostanie potraktowana postać pułkownika Kuklińskiego może się zawieść.
Ostatnia kwestia to pytanie czy historia, którą opowiedział Pasikowski odpowiada prawdzie?
Na to pytanie każdy musi sobie odpowiedzieć sam zgodnie z sumieniem i wiedzą
